Na wakacjach nie byłam od dobrych 9 lat. Nie na wyjeździe weekendowym bo to się zdarzało, ale na porządnym 14 dniowym wyjeździe, gdzie można zapomnieć o problemach i rzeczywiście wypocząć. Ostatnio Antek zabrał mnie co prawda nad morze na weekend, ale tam zdążyłam się ledwie wyspać. Morze mamy blisko, ze 2 h jazdy autem będą, wiec zawsze na weekend można wyskoczyć.
We wrześniu roku ubiegłego postanowiłam, że w tym roku będzie inaczej. Jedziemy w góry. Minimum 10 dni. Plus dojazd. Minimum 10 dni na miejscu. W październiku postawiłam skarbonkę w kuchni i postanowiłam, że wszystkie 5 złotówki będziemy tam wrzucać. Nie stać mnie było na wydanie raptem 2000 zł. Odkładaliśmy solidnie. W marcu postawiłam drugą skarbonkę, większą. W kwietniu zrobiłam już rezerwację na noclegi w górach, żeby było taniej i miejsce było odpowiednie.
Urlop mieliśmy już zarezerwowany w styczniu.
Przyszedł wrzesień, mój ukochany czas na góry. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy. Tak to było to czego nam było potrzeba. To były moje wakacje życia. Idealne. Chociaż za rok mam w planach Alpy.
Sign in
Witamy! Zaloguj się na swoje konto
Forgot your password? Get help
Password recovery
Odzyskaj swoje hasło
Hasło zostanie wysłane e-mailem.