Agnieszka Niedobylska z "Burn It by Niedobylska", zwyciężczyni konkursu na Trenera Roku 2020 Online. Współpracując z Agą na myśl przychodzi nam postać Ireny Kwiatkowskiej z serialu "Czterdziestolatek" oraz słynne słowa „Jestem Kobieta Pracująca, żadnej pracy się nie boję”
i śmiało możemy powiedzieć, że to credo jej życia. Pani Oficer Państwowej Straży Pożarnej, trenerka fitness, mentorka, prawdziwa inspiracja i motywacja. Specjalnie dla naszych czytelników mieliśmy przyjemność przeprowadzić z nią fascynujący wywiad. Enjoy!

Adrian Kaźmierczak:
Dzień dobry Agnieszko, miło Cię znowu widzieć już po ogłoszeniu wyników z tytułem Trenera Roku Online 2020 w garści. Szturmem zdobywasz internet a Twoje treningi cieszą się ogromną popularnością. Zacznijmy jednak od początku...Dlaczego kulturystyka, fitness i sport a nie Oficer Straży Pożarnej, którym jesteś z wykształcenia? Agnieszka Niedobylska: Jestem zarówno Strażakiem jak i Trenerem. Nie stanęłam nigdy przed decyzją, w której musiałabym wybrać, czy chce być Strażakiem, czy Trenerem. Godzę jedną i drugą profesję. Kulturystykę i fitness można powiedzieć, że mam w genach. Moja mama i jej siostra są instruktorkami zajęć grupowych od prawie 30 lat i oprócz tego wciąż trenują siłowo siebie i innych. Osobiście treningiem siłowym interesuje się od 15 roku życia. Mniej więcej w tym czasie zaczęłam dopytywać rodziców co można zrobić z tą sztangą i hantlami, które leżą u nas w domu. Jednak dopiero będąc na studiach zrobiłam kursy instruktora fitness i zaczęłam prowadzić zajęcia. Długo się wzbraniałam, ale miłość do treningu siłowego zwyciężyła. Pamiętam doskonale moment, w którym postanowiłam zostać instruktorem fitness! Na czwartym roku studiów w Szkole Głównej Służby Pożarniczej przyjechałam do domu i zobaczyłam jak moja mama ogląda zajęcia Les Mills Power Bar. Dla tych którzy nie wiedzą - jest to forma zajęć grupowych, w których całą godzinę dźwiga się ciężary i to jeszcze w rytm muzyki.
Miałam oczy jak 5 złotych! Ciarki na całym ciele. W tej sekundzie wiedziałam już że ja po prostu MUSZĘ prowadzić te zajęcia. To jest to! 10 minut później byłam już zapisana na szkolenie w Warszawie.
Trzy miesiące później byłam już nie tylko po tym szkoleniu, ale też po innych, przygotowujących mnie do pracy w różnych formach fitnessu. Tydzień po ukończeniu kursów prowadziłam już zajęcia samodzielnie. I robię to od prawie 12 lat, niepotrzebnie się więc tyle wzbraniałam ( śmiech ). Natomiast Oficerem Państwowej Straży Pożarnej jestem od 2012 r. Studia w Szkole Głównej Służby Pożarniczej rozpoczęłam w roku 2006. Sam proces kwalifikacji na studia to długa historia, z której morał wyszedł taki że nigdy, ale to przenigdy nie możesz się poddać. Okazało się, że moja historia "jak zostałam strażakiem" interesuje też innych. Dlatego opowiedziałam o niej po #34 treningu live, który prowadziłam podczas kwarantanny. Wyjaśniłam w niej również dlaczego nie mogę prowadzić zajęć dwa razy dziennie.
Adrian Kaźmierczak: Oglądając Twoje treningi można odnieść wrażenie, że jesteś oazą spokoju, stonowana, silna, dojrzała. Twój każdy ruch jest dopracowany i perfekcyjny.
A jaka jest Agnieszka offline? Pasje, zainteresowania? Domatorka czy aktywna dusza? Ulubiony serial na Netflixie? I wreszcie, ten jeden ulubiony cheat meal...
Agnieszka Niedobylska:
Bardzo dziękuję. To jest dla mnie ogromny komplement. Zawsze starałam się podchodzić do pracy profesjonalnie. Uwielbiam uczyć i czerpię ogromną radość z procesu nauczania innych. Uważam, że robię to bardzo dobrze podczas treningów personalnych i grupowych na sali fitness. Lock down pokazał również, że całkiem nieźle mi idzie w nauczaniu zdalnym i to całkiem niemałej grupy osób, których na dodatek nie widzę na oczy. To jest niesamowite! Zawsze najważniejsze było dla mnie to, żeby to co robię miało sens. Każde ćwiczenie jakie proponuję na swoich zajęciach jest po coś. Wszystko staram się zawsze układać w logiczną całość. Nie ma miejsca na przypadkowe ruchy i ćwiczenia i nie ma miejsca na bylejakość. W życiu codziennym też taka jestem. BURN IT czyli moja nowa strona z planami treningowymi jest tego odzwierciedleniem. Pracuję nad nią już prawie dwa lata. Chcę żeby była profesjonalna i przynosiła korzyści każdej kobiecie.
Prywatnie jestem raczej aktywną duszą. Pomimo tego, że bardzo dużo pracuję, bo mam pełny etat w Straży Pożarnej, jestem instruktorem zajęć grupowych, trenerem personalnym, prowadzę warsztaty, pracuję nad własną platformą treningową to znajduję czas na 5-6 własnych treningów w tygodniu. W moim życiu ostatnio jest po prostu dużo do zrobienia :)
Mam tyle pomysłów, a doba ma tylko 24 godziny. Od czasu do czasu jednak muszę pojechać do lasu i poprzytulać się do drzew. Czasem muszę też planować dni, w których mam nic nie robić. Nakaz odgórny. Inaczej źle by się to dla mnie skończyło. A jeśli chodzi o drugie pytanie... Netflix? Co to jest? Hahaha... żartuję. Oczywiście znam...ale nie oglądam seriali na Netflixie, bo wiem, że jakbym obejrzała jeden odcinek, to na jednym by się nie skończyło. A świadomość tego ile mogłabym zrobić dla BURN IT w tym czasie nie dałaby mi spokoju. Ostatni serial jaki obejrzałam to Gra o Tron. Nie żałuję ani jednej minuty! Cheat meal? hmmm... uwielbiam jeść, a węglowodany to moja słabość od dziecka. Ale nie dziw się. Moja babcia robi najlepsze pierogi na świecie, a mama robiła świetne kluski z sosem pomidorowym. Nie ma możliwości odmówić sobie tych przyjemności od czasu do czasu. Na trzecim miejscu są burgery :) Adrian Kaźmierczak: Wiele się mówi o wszechobecnym hejcie w internecie. Powstał nawet polski film „Sweat” opowiadający o fitnessowej rzeczywistości i trudach popularności.
Czy Ciebie również dotyka internetowy hejt i jak sobie z nim radzisz? Agnieszka Niedobylska: Tak, to popularny temat ostatnio. Na moich profilach społecznościowych nie ma hejtu. Mój TEAM BURN IT to osoby, które wiedzą czego chcą. To kobiety, które nie przychodzą na moje social media po to, żeby hejtować. To kobiety, które potrzebują wsparcia mentalnego ale też merytorycznego w swoich treningach i żywieniu. Generalnie staram się też unikać słowa hejt. Jego definicja jest wciąż dla wielu osób niezrozumiała. Ludzie często mylą konstruktywną krytykę z hejtem. Może gdybyśmy ignorowali hejt to nie byłby dziś taki popularny? Natomiast na krytykę jestem otwarta, bo mam w sobie dużo pokory. Potrafię się też przyznać do błędu. Jeśli jednak i mnie dopadnie hejt... myślę, że szybko nauczę się wyrzucać takie rzeczy z mojej pamięci. Trzeba pamiętać o tym, co się robi, po co i dla kogo. Jeśli szala dobrych komentarzy i plusów wynikających z mojej działalności będzie wciąż przewyższać negatywy... nie ma sensu tracić czasu na skupianie się nad rzeczami mało istotnymi. Adrian Kaźmierczak: Rywalizacja w konkursie na Trenera Roku 2020 była bardzo zaciekła. W pewnym momencie konkursu jedna z zawodniczek miała nad Tobą przewagę ale finalnie tytuł należy do Ciebie. Dlaczego wzięłaś udział w konkursie? Czy zdobycie tytułu było swego rodzaju testem dla Ciebie czy może dopełnieniem kariery?
Agnieszka Niedobylska: Tak. Pamiętam ten moment. Stres był! Przyznaję. Do konkursu zgłosiłam się sama. Nikt mnie nie namawiał. Nikt mi tego nie podpowiedział. Zrobiłam to dość spontanicznie w ostatnim dniu zgłoszeń. Chciałam się sprawdzić. No i przyznaję...skusiliście mnie tym zdjęciem na okładce hahaha Hmm.... czy to było testem? Może bardziej byłam ciekawa. Nie wierzyłam może do końca, że faktycznie stoi za mną tłum ludzi. Czasem czytałam te wspaniałe komentarze i wiadomości prywatne i nie wierzyłam. Myślałam sobie wręcz, że na pewno to samo się piszę każdej innej trenerce... więc dzieliłam to wszystko na pół. Ale przyznaję, że czas konkursu dał mi ogromną wiarę nie tylko w siebie, ale i w ludzi. Mój TEAM na wieść o wyprzedzającej mnie w wynikach Joannie Zomerfeld tak się zmobilizował, że dostawałam wiadomości o mini kampaniach prowadzonych przez dziewczyny wśród ich rodzin i znajomych. To było bardzo miłe, bo ja ich o to nie prosiłam, ale też nie ukrywałam się z tym, że mi zależy. Myślę sobie też, choć wiem, że w pewnych kręgach nie wypada tak mówić, że zasłużyłam sobie na ten tytuł.
Uważam, że jestem dobra w tym co robię. Potrafię uczyć. Potrafię motywować. Mam ogromne doświadczenie. Chciałabym, żeby każda kobieta dbała o swoje zdrowie i sprawność.
Jeśli chodzi o popularność...no cóż... jeśli wraz z docenieniem moich treningów i wiedzy, ona przyjdzie to super, będę się z niej cieszyć. Natomiast sama popularność dla popularności nie jest moim celem i nigdy nie była. Zależy mi na tym, żeby kobiety ćwiczyły w sposób poprawny. Żeby próbowały różnych form aktywności. Żeby przekonywały się do treningów siłowych, żeby wzrastała ich świadomość w obszarze żywienia. Wierzę w to, że jeśli coś jest dobre to samo się obroni. Na koniec chciałabym podziękować za wszystkie oddane na mnie głosy oraz Lif-e Polska za wkład w poszerzenie grona moich odbiorców.
Adrian Kaźmierczak:
Agnieszko, w imieniu Magazynu Lif-e Polska dziękuję za owocną współpracę przy sesji zdjęciowej do okładki, za otwartość i szczerość podczas wywiadu oraz jeszcze raz serdecznie gratuluję wygranej i życzę wielu sukcesów.
wywiad: Adrian Kaźmierczak
fot. Grzegorz Trzpil