Bartosz Fiałek, lekarz i działacz społeczny w ochronie zdrowia, zaapelował o wstrzymanie wypłat świadczenia 500 plus. Jego zdaniem, pieniądze przeznaczane na ten cel powinny zostać przekazane na wsparcie przedsiębiorców, którzy ucierpieli przez pandemię COVID-19.

500 plus to czołowy program Prawa i Sprawiedliwości, którego nienaruszalności rząd broni przy każdej możliwej okazji. Politycy wielokronie zapewniali już, że środki na ten cel zabezpieczone są w budżecie nawet w dobie koronakryzysu.
A gdyby tak czasowo wstrzymać wypłaty socjalne i zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na ratowanie firm? Lekarz Bartosz Fiałek, który niejednokrotnie wypowiadał się w mediach m.in. na temat wpływu lockdownu na liczbę zakażeń, doradza rządowi w sprawie firm pogrążonych w kryzysie.
Fiałek podkreślił też, że budżet kraju "i tak jest już recesyjny", dlatego znalezienie kolejnych środków na pomoc firmom byłoby niezwykle trudne. Oznajmił przy tym, że sam otrzymuje 500 złotych na swoją córkę i z chęcią przekaże swoje świadczenie upadającym polskim przedsiębiorstwom.
Gdyby rząd rzeczywiście zdecydował o czasowym wstrzymaniu świadczenia 500+, to przedsiębiorcy otrzymaliby pomoc w wysokości 41,1 mld zł. W budżecie na 2021 r. na wypłatę 500+ zaplanowano właśnie taką kwotę. Miesięcznie daje to 3,4 mld zł.
Ekonomiści podzieleni
Już wcześniej pojawiały się głosy ekonomistów, że w tak trudnych warunkach ekonomicznych i potrzeb służby zdrowia, wydatki konsumpcyjne, które nie są niezbędne, można zawiesić. Mówiąc wprost, bez tego można żyć. Bez 500+ przetrwamy - mówi money.pl ekonomista, prof. Witold Orłowski.
Zaproponowałabym przywrócenie kryterium dochodowego przy wypłacie świadczenia na drugie i każde kolejne dziecko w rodzinie. Tak, by 500+ dostawali tylko potrzebujący. Nie widzę podstaw żeby w obecnej trudnej sytuacji gospodarczej świadczenie to nadal dostawali wszyscy rodzice - ocenia Starczewska-Krzysztoszek.
Dla Marcina Kędzierskiego, głównego ekonomisty Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, nie ma wątpliwości, że wstrzymanie wypłaty tych pieniędzy, nie będzie oznaczało niczego dobrego.
To bardzo zły pomysł. W pandemii głównie wspieramy przedsiębiorców. Oczywiście nie do wszystkich pieniądze trafiają, ale nie ma wątpliwości, że w najmniejszym stopniu trafiają one do pracowników. Dla nich, szczególnie gdzieś w małych miejscowościach, jest to pozycja niezbędna w domowym budżecie - zwraca uwagę.
Filip Przybylski
źródło: materiały prasowe