top of page

"Narodowa kwarantanna" będzie nielegalna?


Jeśli liczba zakażeń będzie dalej rosnąć, czeka nas "narodowa kwarantanna" - zapowiedział premier. Jednak w aktualnym stanie prawnym nie da się wprowadzić tego rodzaju powszechnej restrykcji: narodowa kwarantanna będzie nielegalna.



Narodowa kwarantanna zasady

Wprowadzone przez rząd nowe obostrzenia z 4.11 niemal całkowicie zamknęły gospodarkę. Zostały jeszcze zakłady fryzjerskie (i inne salony urody), sklepy spożywcze (które otwarte będą zawsze), prywatne kwatery do wynajęcia i parę innych branż. Narodowa kwarantanna i jej zasady to już niewielki wachlarz dodatkowych możliwości. To, co rząd ma rękawie, to oręż najsilniejszy, zastosowany już w marcu tego roku, czyli zakaz poruszania się z wyłączeniem kilku podstawowych życiowych czynności. Jeśli premier postanowi to wprowadzić, to znów złamane zostanie prawo. Chyba że wprowadzi wcześniej stan klęski żywiołowej.


Dlaczego narodowa kwarantanna będzie bezprawna?

O co chodzi? Sprawa jest bardzo prosta. Tylko ustawa o stanie klęski żywiołowej (bo o stanie wyjątkowym i wojennym nie rozmawiamy – nie ma do nich żadnych podstaw) stwierdza jasno, że można podczas niego nałożyć na obywateli „nakaz lub zakaz określonego sposobu przemieszczania się”. Być może na pierwszy rzut oka ten przepis brzmi podobnie do poprzednich, ale jest jeden drobny szczegół.

Otóż tylko w ustawie o stanie klęski żywiołowej znajdziemy „zakaz przemieszczania się”. Ustawa o chorobach zakaźnych mówi tylko o „czasowym ograniczeniu przemieszczania się”. A to przecież coś zupełnie innego niż zakaz. Tymczasem znamy z pierwszej połowy tego roku sytuacje, w których za zwykłe chodzenie po ulicy zatrzymywała ludzi policja. Odniósł się do nich w maju tego roku Rzecznik Praw Obywatelskich. Oto jeden z fragmentów obszernego oświadczenia:


Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi w żadnym przepisie nie przewiduje zaś możliwości wprowadzenia zakazu przemieszczania się. Tego typu ograniczenie wolności poruszania się nie zostało więc, jak tego wymaga art. 52 ust. 3 Konstytucji RP, określone w ustawie. Nie może więc ta materia, na zasadzie domniemania, podlegać regulacji w akcie wykonawczym do ustawy.


Albo stan klęski albo bezprawie

Wiosną rząd nie chciał wprowadzić stanu klęski żywiołowej, bo czuł że przełożone z jego powodu wybory prezydenckie mogą zakończyć się przegraną Andrzeja Dudy. Dlatego lawirował między przepisami, nakładając choćby zupełnie już bezprawne kary za brak maseczki. Podobnie było z zakazem poruszania się. Dziś żadnych wyborów nie mamy w perspektywie, więc dlaczego by nie uprzątnąć prawnego zamieszania i wprowadzić stan nadzwyczajny, który rozwiewa wszelkie wątpliwości?


Problem w tym, że dziś stan klęski żywiołowej może być niewygodny dla rządu z innego powodu. Bo jego obowiązywanie daje przedsiębiorcom okazję do domagania się od państwa odszkodowań za zamknięcie działalności. A że nasza kasa świeci pustkami – nie trzeba nikomu chyba przypominać. I oczywiście nie piszemy tego dlatego, że chcemy by ludzie chodzili swobodnie po ulicach w czasie, gdy nasza służba zdrowia jest na skraju zapaści. Oczywiście, że obostrzenia są konieczne. Ale jeśli ogranicza się swobody obywatelskie w tak mocny sposób, to warto mieć do tego solidne podstawy prawne.


Minęło pół roku i nadal rządzi bezprawie

Powszechnego zakazu przemieszczania się w przestrzeni publicznej doświadczyliśmy wiosną. Ówczesny, powszechny lockdown był tak samo wątpliwy prawnie. Wówczas jeszcze - przy odrobinie dobrych chęci - byliśmy w stanie jakoś pogodzić się z tym nadużyciem, bo epidemia zaskoczyła wszystkich, a nie wiedzieliśmy, co nas czeka za kilka/kilkanaście dni. Zresztą jako obywatele zachowaliśmy się wówczas bardzo odpowiedzialnie: pozostaliśmy w domach dla naszego bezpieczeństwa.

Jednak kolejnego bezprawnego nakazu pozostania w domach, po pół roku od tamtych doświadczeń, zaakceptować już nie sposób. Było sporo czasu, by zapewnić nam bezpieczeństwo prawne, to znaczy przygotować system prawny na ciężki, jesienny czas kolejnej fali epidemii. Mijały miesiące i wiele się działo, ale nie tam, gdzie trzeba...Brak stosownych nowelizacji przygotowujących państwo na stan epidemii też jest jakąś decyzją. Oznacza to, że system prawny nie pozwala uwięzić nas w domu, jeśli nie jesteśmy chorzy (izolacja) lub nie kwalifikujemy się do odbycia kwarantanny związanej z uprawdopodobnionym kontaktem z czynnikiem zakaźnym.


Polska Rada Biznesu jest przeciwko narodowej kwarantannie


Polska Rada Biznesu sprzeciwia się perspektywie wprowadzenia „narodowej kwarantanny", o której premier Mateusz Morawiecki mówił podczas konferencji prasowej 4 listopada. Według Rady receptą na zmniejszenie liczby zakażeń jest skuteczne egzekwowanie istniejących przepisów sanitarnych, a nie zamknięcie gospodarki, które doprowadzi do pogłębienia kryzysu.


Wbrew swoim wcześniejszym deklaracjom, polski rząd przedstawił plan walki z pandemią, który oznacza całkowity paraliż gospodarki. Tak radykalne rozwiązanie, ogłoszone zaledwie dziesięć dni przed ewentualnym wprowadzeniem, budzi zdecydowany sprzeciw przedsiębiorców, z którymi nikt nie konsultował proponowanych zmian i którzy nie dostali czasu, by się na nie przygotować – czytamy w oświadczeniu PRB.

Dla tysięcy polskich firm, które wciąż mierzą się ze skutkami wiosennego lockdownu, tak daleko idące obostrzenia będą równoznaczne z koniecznością redukcji zatrudnienia, a nawet bankructwem. Wsparcie rządowe nie wyrówna poniesionych strat, jedynie nadszarpnie finanse publiczne. PRB zwraca uwagę na fakt, że działalność gospodarcza nie jest obecnie źródłem ognisk pandemicznych i zamykanie gospodarki nie powstrzyma epidemii.


Wzrost liczby zakażeń wynika według PRB z nieprzestrzegania dotychczasowych obostrzeń, zwłaszcza nakazu noszenia maseczek w przestrzeni publicznej. Rząd powinien się przede wszystkim skupić na egzekwowaniu dotychczasowych przepisów, zwiększeniu kontroli ich przestrzegania i zaostrzeniu kar za ich nieprzestrzeganie. "Pozwoli to nie tylko zahamować ekspansję wirusa, lecz także uchronić gospodarkę przed całkiem realną katastrofą" – uważają członkowie PRB.



Filip Przybylski
źródło: materiały prasowe
bottom of page