Przed wybuchem pandemii w wielu miejscach można było spotkać setki, a nawet tysiące osób jeżdżących na rowerach, rolkach, uczestniczących w różnych rozgrywkach sportowych. COVID-19 doprowadził do zamknięcia basenów, boisk, obiektów sportowych. W jeden dzień ludzie zostali zamknięci w domach.

We środę podczas webinarium zorganizowanego przez Pracodawców RP, Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny Grzegorz Juszczyk przypominał, że w okresie marzec-kwiecień aktywność fizyczna była bardzo ograniczona z powodu izolacji społecznej, ograniczeń w przemieszczaniu się i restrykcji dotyczących dystansowania społecznego.
Zwrócił uwagę, że "rynek zareagował bardzo szybko i ceny urządzeń takich jak rowerki i bieżnie dramatycznie wzrosły, co paradoksalnie niestety ograniczyło dostęp do aktywności" dla niektórych osób. Jednocześnie podkreślił pozytywne zjawisko takie jak rozwój "internetowych trenerów" i aplikacji pomagających w ćwiczeniach.
Ilu Polaków boi się wyjść z domu?
Grzegorz Juszczyk podkreślał, że z badania prowadzonego przez NIZP-PZH na temat postaw wobec epidemii i obaw przeprowadzonego na reprezentatywnej grupie 600 osób wynika, że ponad połowa osób nie ma lęku przed wychodzeniem z domu, jednak ok. 6 proc. to osoby, które z obawy przed zakażeniem nadal pozostają w domach. W grupie osób powyżej 65 roku życia jest to nawet 25 proc. osób.
Dr n. med. Jarosław Krzywański, mówił, "ponad 60 proc. Polaków i tak się nie rusza, ale 30 proc. Polaków realizowała aktywność fizyczną według zaleceń WHO, a została pozbawiona takiej możliwości, stracili dostęp do niej. Faktyczne skutki są trudne do przewidzenia - wskazywał i dodał, że będzie widać je za kilka miesięcy. Dodał, że dla tej grupy najgorszym skutkiem jest pogorszenie samopoczucia i obawa o zachowanie dobrego zdrowia, ponieważ wiązali swoją aktywność fizyczną z wpływem na stan zdrowia.
Zwracał też uwagę na rolę ochronną ruchu fizycznego dla naszego organizmu i wpływ na stan systemu odpornościowego, czego skutki być może będą widoczne na jesieni.
J. Krzywański wskazywał, że Polacy jeżeli chodzi o aktywność fizyczną najczęściej biegają i jeżdżą na rowerze, a kolejna grupa korzysta z siłowni i klubów fitness, które na początku epidemii zostały nagle zamknięte. Również zwrócił uwagę, na korzystny skutek epidemii jak pojawienie się różnych aplikacji zachęcających do wykorzystania na aktywność fizyczną każdej minuty, przerw w pracy zdalnej, proponujących konkretne proste ćwiczenia, podkłady muzyczne itd.
Koniec sportu w jeden dzień
W opinii dr. n. med. Jarosława Krzywańskiego, kierownika Centrum Medycyny Klinicznej i Doświadczalnej Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej, mazowieckiego konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie medycyny sportowej, sportowcy amatorzy, którzy stanowią ok. 30 proc. naszego społeczeństwa, zostali pozbawieni możliwości uprawiania aktywności fizycznej, która nie tylko wpływała korzystnie na ich samopoczucie i kondycję, ale decydowała o stylu ich życia. Pandemia i związane z nią obostrzenia pogorszyły jakość ich życia. Jednak najbardziej ucierpiała z jej powodu ta część Polaków, dla której aktywność fizyczna jest elementem profilaktyki wtórnej. Chodzi m.in. o pacjentów kardiologicznych, którzy z dnia na dzień zostali pozbawieni możliwości uczestniczenia w rehabilitacji kardiologicznej.
11 marca WHO ogłosiła stan światowej pandemii, a 14 marca minister sportu zamknął wszystkie baseny, boiska i inne obiekty sportowe. Pierwszy ośrodek, w Spale, otwarto 8 maja. Dla pływaków to była najdłuższa w powojennej historii przerwa w uprawianiu ich dyscypliny sportowej. O ile inni sportowcy mogli ćwiczyć w domach, to pływacy nie, bo nie mają w domu basenu - zauważył dr Krzywański.
Dodał, że lekarze i fizjolodzy musieli sobie z kolei przypomnieć, co oznacza zjawisko retreningu, czyli roztrenowania. Musieli sięgnąć do książek i odświeżyć sobie wiedzę na temat zmian fizjologicznych zachodzących w organizmie sportowca, który ma 8 tygodni przerwy w treningu.
- Większość naszych podopiecznych przeszła lub przejdzie infekcje covidową bezobjawowo. W Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej badamy, ilu sportowców miało kontakt z wirusem. Okazuje się, że poniżej 5 proc. - stwierdził Jarosław Krzywański.
E-sport rośnie w siłę
Moderująca spotkanie Anna Rulkiewicz, wiceprezydent Pracodawców RP i prezes Grupy LUX MED, zapytała uczestniczących w webinarze ekspertów, czy e-sport zastąpi ich zdaniem sport tradycyjny. Prezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala uważa, że byłoby lepiej, gdyby całe rzeszy ludzi zajmujących się "sportem komputerowym" zajęło się realną aktywnością ruchową, a e-sport był jedynie dodatkiem. W opinii prezes PKOl Andrzeja Kraśnickiego e-sport nigdy nie zastąpi sportu tradycyjnego, ale nie należy go bagatelizować, ponieważ jest w niego zaangażowane 40 proc. młodych ludzi. - Dlatego musimy przejść z poziomu kontestacji do stworzenia bezpiecznych warunków tego współzawodnictwa. W e-sporcie nie może być brutalności, gier i zabaw mających na celu zabijanie ludzi. Musi być fair play, przestrzegać reguł i wartości sportu klasycznego. Tylko wtedy będzie można przyłączyć go do rodziny sportowej - podsumował.
Grzegorz Juszczyk również jest przekonany, że e-sport nie zastąpi sportu tradycyjnego. - Nie możemy tego zjawiska lekceważyć, jednak na razie jest traktowane jako zagrożenie. WHO dodała do listy chorób uzależnienie od gier komputerowych - przypomniał. Najlepszym rozwiązaniem według niego byłoby stworzenie platformy łączącej obie formy aktywności fizycznej. A zwolennicy gier komputerowych powinni dzielić swój czas na relaks przed komputerem i prawdziwą aktywność fizyczną.
Zapraszamy do obejrzenia zapisu webinarium :
„Skutki ograniczenia aktywności fizycznej w czasie COVID-19”.
Kasia Skowrończyk
źródło: cowzdrowiu.pl
politykazdrowotna.com