Kapitanom drużyn sportowych i instruktorom fitness nie wolno mówić studentom, aby „spalili te kalorie” lub „wypocili wczorajszą pizzę”, ponieważ jest to „fatfobiczne”.

Tłuszczyk, spalanie, kalorie, obwód – te i inne słowa już wkrótce mogą zostać wyeliminowane z treningowego słownika. Słysząc o pomyśle zainicjowanym przez studentów na Uniwersytecie Bristolskim, zapewne robicie wielkie oczy ze zdziwienia. Bo jak motywować, nie mówiąc o zmianach zachodzących w ciele dzięki ćwiczeniom?
Branża fitness przeżywa prawdziwe oblężenie, co rusz na tapecie pojawia się nowa trenerka Polek, siłownie pękają w szwach a w sklepach brakuje podstawowego sprzętu fitness. Płyty DVD, subskrypcje, kanały na YouTubie – gdzie nie spojrzeć miliony porad, jak zrzucić, odchudzić i pozbyć się cellulitu.
"Przymus bycia fit"
Zakaz używania fatfobicznych zwrotów pojawił się po działaniach Samorządu Studentów Uniwersytetu Bristolskiego, który potępił „przymus bycia fit” szerzący się na uczelni,. Zdaniem samorządu moda na bycie fit uprzywilejowuje osoby o smukłej sylwetce natomiast osoby z otyłością są postrzegane jako gorsze.
Studentka, Abbie Jessop, jest inicjatorką nowego ruchu, na swoim blogu wyjaśnia, że ma nadzieję, na zmiany, które sprawią, iż sport będzie miał bardziej integracyjny charakter i stanie się dostępny dla wszystkich, bez względu na warunki fizyczne i sylwetkę. Twierdzi, że dzięki tym działaniom ćwiczenia będą mniej szkodliwe zarówno dla osób z zaburzeniami odżywiania, jak i osób zagrożonych wystąpieniem takich zaburzeń. Pierwszym krokiem podjętym przez Uniwersytecki Związek Studencki będzie pełny i wnikliwy przegląd wiadomości sportowych, planu ćwiczeń i retoryki dotyczącej zdrowia.
Zwolennicy i przeciwnicy
Zwolennicy nowego ruchu twierdzą, że inicjatywa uniwersytecka była ważnym krokiem do zmiany sposobu myślenia o zdrowiu i akceptacji ciała. Przeciwnicy mówią, że ta na pozór pozytywna akcja budzi szereg wątpliwości dotyczących chociażby granic wolności wypowiedzi.
Wkrótce nawet wyrażenie „atletyczna budowa” zostanie potępione za wywoływanie niechęci do ćwiczeń wśród studentów – podkreśla Frank Furedi, profesor socjologii na Uniwersytecie Kent.
Co na to sport?
Unikanie mówienia o wadze, kaloriach czy tłuszczu wydaje się śmieszne, a wręcz obraźliwie w kontekście sportowców takich jak np. bokserzy, którzy świadomie i precyzyjnie muszą kontrolować skład swojego organizmu, by móc stanąć na ringu w walce, do której często przygotowują się miesiącami. Czy kolejnym krokiem będzie rezygnacja z tradycyjnego telewizyjnego ważenia, by nie urazić uczuć osób borykających się z otyłością lub niedowagą?
Renata M. Roman
źródło: materiały prasowe